Europarlament przyjął dziś rezolucję ws. TTIP. Bardzo niedobrą. M.in. zaakceptował istnienie rozdziału o arbitrażu inwestor-przeciw-państwu ISDS, dzięki któremu korporacje będą mogły pozywać państwa o odszkodowania za nowe regulacje tylko dlatego, że zagrożą ich spodziewanym zyskom. W czasie głosowania Martin Schulz wykorzystał swoją pozycję przewodniczącego PE aby uniemożliwić głosowanie nad poprawką usuwającą ISDS z umowy. ‪#‎NotInMyName‬

ISDS_TTIP_voting

Ze wszystkich ciał unijnych zaangażowanych w uchwalanie umowy TTIP, jedynym, które pochodzi z wyborów bezpośrednich, jest Parlament Europejski, dlatego to na jego głos tak bardzo liczą obywatele i obywatelki zaniepokojeni negocjowaną za zamkniętymi drzwiami umową o wolnym handlu i ochronie inwestorów.

Dzisiejsze głosowanie nie dotyczyło jeszcze umowy jako takiej, ta nadal jest w fazie negocjacji, ale miało wyznaczyć ramy tego na co w przyszłości, gdy nadejdzie na to pora, europarlament się zgodzi, czyli pod jakimi warunkami TTIP przyjmie.

Elementem umowy, który budzi największe oburzenie społeczne są arbitraże do rozstrzygania sporów inwestor-przeciw-państwu ISDS. Po fali krytyki (blisko 140 tys. głosów na nie w konsultacjach, 2,3 mln podpisów pod petycją stop-ttip.org) komisja europejska wyraziła gotowość reformy tego systemu, jednak to co zaproponowała to kosmetyczne zmiany. Dziś parlament miał rozstrzygnąć czy je akceptuje, czy jednak chce głębszych reform, czy też w ogóle nie widzi potrzeby dawania korporacjom przywileju domagania się odszkodowań za legalnie wprowadzone przepisy tylko dlatego, że mogą zmniejszyć spodziewane zyski biznesu. Podkreślam – te odszkodowania miałyby być wypłacane z budżetów publicznych prywatnym przedsiębiorcom.

W trakcie dzisiejszego posiedzenia ta ostatnia możliwość została jednak wykluczona z głosowania poprzez proceduralny zabieg Martina Schulza. W tej sytuacji głosami 447 za, 229 przeciw, 30 wstrzymujących się, zostało przyjęte wezwanie do głębszej reformy arbitrażu. Co dokładnie znajdzie się w umowie i w rozdziale o ISDS dowiemy się jednak dopiero po zakończeniu negocjacji, gdyż – przypominam – są one utajnione.

Dla obywatelek i obywateli dzisiejsze głosowanie oznacza, że muszą zwiększyć presję na polityczki i polityków, wesprzeć tę część z nich, która widzi niebezpieczeństwo w deregulacji, tłumaczyć tym, którzy wierzą w mit wolnego rynku, a tych którzy idą na pasku lobbystów punktować.

Na razie przegrałyśmy bitwę, ale musimy wygrać wojnę. Bo chodzi o demokrację, suwerenność, miejsca pracy i płace, prawa pracownicze, prawa cyfrowe, środowisko, bezpieczeństwo żywnościowe, dobrostan zwierząt i długo jeszcze można by wymieniać.

No to do roboty!